Ks. Andrzej Miszewski SZEF

Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie!


Śp. ksiądz Prałat  Andrzej Miszewski, kapłan diecezji pelplińskiej, kapelan honorowy J. Św., kanonik senior Kapituły Kolegiackiej Kartuskiej, otrzymał święcenia kapłańskie w 1963 r. W latach 1973-1984 kierował centralnym Gdyńskim Duszpasterstwem Akademickim GODA” przy parafii NSPJ. Wykazał się szczególnym hartem ducha w latach stanu wojennego organizując wielokierunkową akcję pomocy niesłusznie prześladowanym. Został odznaczony za wybitne zasługi dla Gdyni Medalem im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w 2005 r.
W latach 1994 – 2014 był proboszczem parafii Św. Apostołów Piotra i Pawła w Chmielnie. Do swojej śmierci wspierał działania duszpasterskie naszej parafii jako Rezydent.”

Ksiądz Andrzej Miszewski (14.10.1939 – 4.10.2020)

ŚWIADECTWO I

SZEF MISZEWSKI

Poznałem go, gdy byłem w drugiej klasie ogólniaka. Gdzieś wcześniej przemykał, ale nie miałem z nim kontaktu. Los decydował inaczej. Do czasu. Z Jackiem J. siedzieliśmy w jednej ławce na historii i poszukiwaliśmy. Niekreślonego. Czegoś głębszego. Książek o wszechświecie. To czasy, gdy rodziła się kosmologia. Buzowało. Seria „ +-nieskończoność” robiła furorę, ale pewne książki nie były dostępne. Szukaliśmy. Poza dogmatem. W napięciu umysłu na poznanie. W nauce. W przyrodzie. Filozofii. Gdziekolwiek. Pęd i głód wiedzy był ogromny. Jak go nakarmić? Spotkaniami. Wyczuł nas – nasze pytania, podchwytliwości, żarty – Wiśnia. Tak go nazywaliśmy. Zaprosił nas kiedyś i pokazał bibliotekę. Pożyczył książki. I pewnego popołudnia zaprosił nas byśmy poszli z nim na spotkanie po mszy do kaplicy akademickiej w kościele NSPJ w Gdyni. My młodzieniaszki z drugiej klasy liceum wkroczyliśmy w świat akademików – gdyńskich i z okolic – studentów z GODY. I utonęliśmy w atmosferze i tamtym fermencie. To musiał być 1976 rok. W Polsce powstał KOR. Po strajkach w Radomiu i Ursusie. Lipski, Wujec, Kuroń. Onyszkiewicz, Zieja, Barańczak, Szczypiorski, Maciarewicz. Tego ostatniego aż ciężko wymienić w tym gronie. Odleciał kompletnie. Dla porządku jednak trzeba. Opór w PRL wzrastał. KOR wniósł nową jakość. Otwarcie wsparli represjonowanych robotników i byli gotowi siedzieć za nich. Za poglądy polityczne. Organizowały się KIK-i. Radio grało świetną muzykę. Floydzi, Yes, King Crimson, Procol Harum. Żeby wymienić choć kilku wielkich. Z naszych Niemen i SBB, Jan Kaczmarek z Orkiestrą Ósmego Dnia, gdzie na basie grał Ścieranski. Lista jest zresztą dłuższa. W GODZIE dowodził i prowadził Szef. Miszewski. To on był mózgiem i przewodnikiem. Dawał się rozwijać. Wypowiadać. Hall przyjeżdżał regularnie z wykładami. Występowali u nas Kiszkis i Winiarska, aktorzy Teatru Wybrzeże. A najciekawsze sprawy działy się na „Górce”, w salce na górze. Coś jak latający uniwersytet. Studenckie życie towarzyskie. Piaśnica. Szef zapraszał najważniejszych w Polsce. Był Bartoszewski, Kisielewski, ludzie Tygodnika, starego Znaku i Więzi. Rekolekcje głosił Pasierb, dr Gocłowski tuż przed nominacją, dni skupienia Tischner. Cykliczne wykłady z filozofii miał Ludwik Kostro. Opowiadał m.in. o Teilhardzie de Chardin, kosmologii. Potem brał udział w letnich spotkaniach z papieżem w Castel Gandolfo. Los splótł mnie z Ludwikiem jeszcze raz podczas studiów w gdańskim Alliance Française. Ludzie byli prężni. Organizowali się. Dzielili tym co poznali, usłyszeli. Nie zapomnę prezentacji Ziółka o Jesus Christ Superstar. Andrzej nie odpuścił. Czytam dziś książki z jego tłumaczeniami o medytacji. Szef wysłał mnie do Rzymu w 1983 na pierwszy zlot młodzieży. A tam poruszająca do rdzenia duchowego Droga Krzyżowa w Colosseum. Uformował pokolenie studentów. Gdyńscy włodarze uczynili go Honorowym Obywatelem Gdyni. Ksiądz Bietzke powiedział na pożegnalnej mszy w ostatnią sobotę, że był jedynym z nich – z księży – bez doktoratu. Bo ten czas poświęcił nam. Dał nam wiatru w żagle.

Wiatr wieje do dziś. Dziękuję Szefie.

Gdynia, 13 października 2020

Dariusz Wacławek